Reklama Magnum Junior
Reklama Magnum Junior
Nagłówek Reklama Nagłówek Reklama Nagłówek Reklama

Opowiedz mi Mamo, opowiedz mi Babciu Ewo. Opowiadanie pierwsze

20 lutego 2013

Na rozwój i pobudzanie umysłu dziecka ma wpływ słuchanie króciutkich historyjek, bajeczek i opowiadań o jasnym i czytelnym przesłaniu. Zachęcając do wspólnych cudownych chwil w krainie fantazji, proponujemy na dobry początek pomoc Babci Ewy, której opowiadania możecie Państwo przedstawić swoim dzieciom i wnukom. Z czasem z pewnością samym uda się Wam wymyślać własne historyjki.

O pieskowej mamie

 

 - Patrz, jakie piękne! – powiedziała Babcia do Dziadka, patrząc z czułością w oczach na trzy kudłate, dopiero co urodzone, tulące się do Figi, ślepe jeszcze, kuleczki.

- Dobrze się spisałaś, mamusiu! Teraz odpocznij. Ja zajmę się twoimi skarbami – dodała i pogłaskała swoją ukochaną suczkę po mokrym z wysiłku łebku.

Figa, słysząc to, polizała ją po dłoni i uśmiechnęła się po psiemu szeroko.

Nie miała czasu na odpoczynek. Musiała nakarmić szczeniaczki, by nabrały siły, ale Duży, bo tak w myślach nazwała największego z maluchów, przepychał się i złościł. Długaśna i chudziutka dziewczynka, istna Kreska, i chłopczyk, który miał na grzbiecie ciemniejszy pasek układający się we wzór majtek, nie i nie miały najmniejszej szansy na mleko.

- Hau, hau, Babciu, pomóż mi! – zawołała młoda mama. Strząsnęła z siebie maluchy, złapała pyskiem za kark Dużego i pociągnęła w stronę Babci.

- Hau, hau – weź go na chwilę! – zaszczekała i położyła malucha koło jej nóg.

Łezka zakręciła się w Babcinym oku.

- Patrz, Dziadku, zostaliśmy wyróżnieni – powiedziała, a potem, zwracając się do Figi, dodała:

- Nie martw się, u mnie na pewno będzie bezpieczny – i przytuliła psiaka do policzka.

Psia kuleczka pachniała mlekiem. Była mięciutka jak puch i przeciągała się właśnie szeroko.

Po kilkunastu dniach pieski otworzyły oczka i zaczęły zwiedzać świat. Najpierw pudełko, w którym Babcia wymościła im posłanie. Potem wdrapywały się jeden na drugiego, aż udało im się wygramolić na zewnątrz. Wtedy Figa wkraczała do akcji. Brała je za kark i wrzucała z powrotem do środka. Wieczorem każde swoje dziecko układała osobno i przykrywała rąbkiem kocyka, którym było wyścielone ich posłanie.

Maluchy rosły jak na drożdżach i miały energię jak rakieta kosmiczna. Rozbiegały się po całym domu, siusiały gdzie popadnie, gryzły nogi od stołów i krzeseł. Baraszkowały ze sobą, ścigały się i właziły sobie na głowy.

- Można na nie patrzeć w nieskończoność – mówiła do Dziadka Babcia, obserwując te zmagania. I wcale się nie denerwowała, widząc ślady psich, ostrych jak szpilki, zębów na meblach.

Mijały dni. Pieski były coraz większe, a Babcia, widząc to, smutniała z dnia na dzień. Aż któregoś popołudnia wzięła Figę na kolana, pogłaskała po główce i powiedziała:

- Figuniu, chyba już czas, by twoje dzieci poznały swoje nowe domy. Nie możemy zatrzymać ich dłużej. Ciebie też podarowali nam dobrzy ludzie.

dziewczynka z pieskiemI popatrzyła suczce w oczy.

Następnego dnia zaczęli odwiedzać dom Babci i Dziadka różni ludzie. Babcia zapraszała swoich znajomych, robiła herbatę, piekła szarlotkę, a potem Dziadek, niby przypadkiem, pokazywał dzieci Figi przybyłym znajomym. Kiedy ci bawili się ze szczeniakami, oboje obserwowali przybyłych uważnie i czekali na propozycje z ich strony.

- Pieska trzeba pokochać. To nie zabawka, nie pluszowy miś, którego można rzucić na kanapę i o nim zapomnieć. Piesek musi wychodzić na spacery, biegać – to jego żywioł. A człowiek jest leniwy. Nie chce mu się wyprowadzać zwierzaka, kiedy pada deszcz, jest zimno. Muszę znaleźć naszym maluchom dobre domy! – mówiła do Figi, a ta słuchała jej uważnie, jakby wszystko rozumiała.

Kiedy wieczorem przyszli kolejni państwo, Figa przeczuwała, że coś się stanie. Dziesięcioletni synek młodych ludzi, Michał, nie odstępował pudełka z psiakami. Bawił się z nimi i przemawiał do nich czule. Po kolacji rodzice chłopca zapytali:

- Czy moglibyśmy kupić od państwa pieska? Nasz synek tak bardzo pragnie mieć przyjaciela.

A Babcia odpowiedziała:

- Nie sprzedajemy piesków, możemy je tylko podarować, tak jak nam podarowano Figę. Żeby jednak dziecko poczuło wartość tego zdarzenia, proponuję, żeby Michał symbolicznie za pieska zapłacił. Ile masz w skarbonce, Michasiu? – zapytała Babcia.

- Oddam za niego wszystkie uzbierane pieniądze, mam chyba ze dwadzieścia złotych – odpowiedział chłopiec i wziął na ręce Majtka. - Chciałbym wziąć tego, mogę?

- Jeśli Twoje serce podpowiada Ci, że to ten, nie mamy nic przeciwko, prawda Figuniu? – Babcia spojrzała na psią mamę.

I tak Majtek zamieszkał z Michałem. Potem kolejni znajomi wzięli następne pieski. I znowu Babcia z Dziadkiem zostali tylko z Figą. Ale nadeszło lato. Dni były długie i słoneczne. Dzieci skończyły szkołę i pojechały na wakacje. Pewnego dnia Figa zrobiła się niespokojna. Wierciła się, ciągle wychodziła na dwór. Wreszcie całkiem zniknęła. Dziadkowie szukali jej wszędzie, płakali, rozlepiali plakaty ze zdjęciem psiaka na drzewach w okolicy. I nic.

Po tygodniu ktoś zadzwonił do drzwi. W progu stał młody człowiek, który odezwał się w te słowa:

- Jestem strażnikiem zwierząt. Znalazłem zamkniętego w jednym z „Domków Życia” młodego pieska. Towarzyszyła mu suczka, ujadała pod drzwiami, jakby prosiła o pomoc. U weterynarza ustaliłem po czipie, gdzie mieszkała. Czy nie jest przypadkiem państwa?

dziadkowie z pieskiemBabcia z Dziadkiem aż podskoczyli ze szczęścia. Ucałowali posłańca i pobiegli do samochodu odebrać psy. Figa rzuciła się na swoich bliskich jak szalona. Lizała ich po twarzy, po rękach. Wygramolił się spod koca też Majtek.

- To ciebie, kochaneczku, nie chcieli? Pewnie musieli jechać na wakacje i nie mieli co z Tobą zrobić? A tak im dobrze z oczu patrzyło – powiedziała Babcia smutno, ale po chwili uśmiechnęła się.

- Serce zawsze zaprowadzi mamę do jej dzieci. Ile przeżyłaś, wolę nie pytać – pomyślała i pogłaskała czule Figę po głowie.

- Figuniu, przyznaję ci medal za odwagę – powiedziała po chwili i przyniosła z kuchni wielką, smakowitą kość. – Obiecuję ci też, że więcej nie będziemy szukać domu dla Majtka. Zostanie z nami!

- Mniam, mniam – zamruczała Figa, mlaskając. – Od razu to wiedziałam, bo ja kocham was – pomyślała, a wy – mnie.

I żyli wszyscy długo i szczęśliwie.

Babcia Ewa (Piechota)

(Tekst pochodzi z nr 106 „Rytmów Zdrowia”)

Informacja o plikach Cookies
Ta strona internetowa używa plików Cookies. Korzystanie z witryny bez dokonania zmian 
w ustawieniach Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce, kliknij Czytaj więcej.

X